List do Jezusa – Św. Natalia (20)

with Brak komentarzy

 

Panie Jezu, Stróża, 16.07.2017

Wróciliśmy dzisiaj z kilkudniowego pobytu w miejscowości Wysowa – Zdrój. Jeździmy tam już od kilku lat i jest to ulubione miejsce wypoczynku naszej rodziny. To uzdrowisko nie należy do słynnych kurortów, ale jest to miejscowość dla tych, którzy cenią ciszę i spokój, kontakt z przyrodą i piękny krajobraz. Otaczają ją zalesione wzniesienia Gór Hańczowskich należące do Beskidu Niskiego. Trasy turystyczne nie mają męczących podejść, a co najważniejsze nie są oblegane przez turystów. Naszym ulubionym miejscem jest Góra Jawor nazywana Świętą Górą Łemków. Łemkowie to grupa etniczna górali karpackich, zamieszkujących obszary wzdłuż głównej linii Karpat Wschodnich. Po stronie polskiej był to Beskid Niski, częściowo Beskid Sądecki i Bieszczady, a po stronie słowackiej tereny aż do Tatr. Grupa ta miała ukształtować się jako zbiorowość o osiadłym trybie życia pod koniec XVI wieku. Istnieje wiele sprzecznych teorii wyjaśniających genezę pochodzenia Łemków. Mieli oni przybywać na obszary Polski już w średniowieczu na fali migracji pasterskich plemion wołoskich, które szły z ziem obecnej Rumunii. Ludy te mieszkały z miejscową ludnością ruską, przyjmując częściowo jej obyczaje, kulturę i język. Łemkowie nazywali siebie „Rusnakami”, a nazwa „Łemko” pojawiła się dopiero w XIX wieku.  Łemkowie pielęgnowali swoje tradycje i język.  Zajmowali się przede wszystkim hodowlą owiec i uprawą roli. W większości byli wiernymi Kościoła grekokatolickiego. Po II wojnie światowej zostali wysiedleni w czasie akcji „Wisła” do ZSRR, na Ukrainę i na ziemie zachodnie. Mając możliwość powrotu na ziemie swoich przodków, część z nich wróciła po 1956 roku. Powrócę jeszcze do Góry Jawor. Historia tego miejsca zaczęła się w 1925 roku, kiedy to trzy Łemkinie wracały do Wysowej ze Słowacji przez zieloną granicę. Poszły do Gaboltova na odpust. Chodziły tędy zawsze, bo za Austro-Węgier granicy tu nie było. Gdy skradały się chyłkiem unikając pograniczników, jedna z nich zobaczyła świetlistą postać Matki Boskiej. Następnego dnia wróciła w to samo miejsce i znów doznała objawienia. Matka Boska poprosiła, aby w tym miejscu postawić kaplicę. Wieść o cudzie szybko rozeszła się po okolicy. Na miejsce objawienia przychodzili ludzie i czekali na kolejne.  Wreszcie, jesienią 1929 roku stanęła tu cerkiew Opieki Matki Bożej. Wkrótce w jej pobliżu, na polanie wytrysnęło źródełko. W czasie wojny kaplica została opuszczona, bo na granicę Generalnej Guberni ze Słowacją chodzić nie było wolno. Gdy po wojnie wysiedlono Łemków kaplicę zamieniono na strażnicę. Gdy część Łemków wróciło po 1956 roku do swoich domów, od razu rozpoczęli starania o przywrócenie miejsca kultu wiernym. Na zgodę czekali 13 lat, w 1969 roku opieką objęła ją parafia prawosławna w Wysowej. W sanktuarium pod górą Jawor uroczyste nabożeństwa odprawiane są kilka razy w roku. Największe święto ma miejsce 12 lipca, w dzień apostołów Piotra i Pawła (według kalendarza juliańskiego). Mszę celebrują biskupi, wierni przybywają dość licznie z Polski i ze Słowacji.  Wszyscy piją wodę, której moc uchodzi za cudowną, wielu zabiera ją do domów.

Opiszę dzisiaj patronkę mojej najstarszej córki Natalii. Już wiele razy wspominałam o Natalce. Ukończyła w tym roku gimnazjum, a po wakacjach rozpocznie naukę w liceum ogólnokształcącym, w klasie o profilu biologiczno – chemicznym. Bardzo lubi czytać książki, muszę ją wręcz „odciągać” od nich,  bo chętnie czytałaby cały dzień. Niedawno spodobał się jej bardzo cytat z Bożej Krówki: „Czytaj dużo, a będziesz kierował samym sobą i innymi. Nie czytaj wcale, a inni tobą pokierują” (Św. Teresa z Avila). Odnalazłam informacje o dwóch Świętych Nataliach. Moja córka obchodzi imieniny 27 lipca, kiedy w Kościele katolickim wspominana jest Św. Natalia z Kordoby, dlatego od niej zacznę:

Święta Natalia z Kordoby była rodowitą Hiszpanką. Urodziła się w Kordobie w IX wieku, mieście położonym w pięknej Andaluzji nad rzeką Gwadalkiwir, na południu Hiszpanii. Jej kraj został zdobyty 100 lat wcześniej przez Arabów. Warto w tym miejscu naświetlić realia polityczno – kulturowe średniowiecznej Europy. Podbicie Półwyspu Iberyskiego przez Saracenów po ich najeździe w 711 roku zajęło im zaledwie dwa lata. Ekspansję muzułmańską w Europie udało się zatrzymać dopiero w centralnej Francji wojskom frankijskim. Nie oznaczało to jednak wypędzenia Saracenów z terytorium zajmowanego dotąd przez chrześcijańskie ludy Europy, a jedynie ich wycofanie się za Pireneje. Cywilizacja arabska, między VIII a XIII wiekiem ulokowana na ziemiach Półwyspu Iberyjskiego znajdowała się wówczas w pełnym rozkwicie. Pierwszą stolicą arabskiego przyczółka na zachodzie Europy, krainy nazywanej przez nich Al-Andalus od 716 roku była Kordoba. W X wieku miasto było największą metropolią na świecie liczącą pomiędzy 250 tys. a 500 tys. mieszkańców. Podczas gdy mieszkańcy ówczesnego Londynu czy Paryża mieszkali w drewnianych domach, dziesiątkowani przez głód i choroby, bez dostępu do edukacji, w Kordobie sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Miasto posiadało system sztucznego nawadniania terenu, na jego ulicach kwitły niespotykane dotychczas na starym kontynencie rośliny takie jak palmy, drzewka pomarańczowe, granaty czy awokado. Mieścił się tutaj największy na świecie uniwersytet, 70 publicznych bibliotek, 300 łaźni publicznych, murowane domy dzięki systemowi kanalizacji były zaopatrzone w bieżącą wodę. Edukacja była powszechna, do użytku dzieci z najbiedniejszych rodzin oddanych było 27 szkół. Jak przystało na muzułmańskie miasto znajdowały się w nim liczne meczety. Niestety muzułmanie nie pozwolili ludności na zdobytych terenach wyznawać wiarę w Chrystusa, narzucając im islam. A ponieważ chrześcijanie obstawali przy swojej religii, zaczęła się fala prześladowań. Wracając do Św. Natalii, była ona chrześcijanką, podobnie jak jej mąż Aureliusz. Oboje pochodzili z zamożnych rodów, mieli córkę i byli bardzo szczęśliwi. Oboje z mężem, podobnie, jak większość chrześcijan, obawiając się represji ze strony muzułmanów, wypełniali praktyki religijne w ukryciu. Pewnego dnia Aureliusz zobaczył, jak Arabowie biczują jednego z chrześcijan, za to, że publicznie przyznał się do swojej wiary. Ten przykry widok spowodował jego wewnętrzną przemianę. Zarówno on, jak i Natalia, przestali udawać, że wyznają islam i zaczęli otwarcie mówić o swojej przynależności do Chrystusa. Powierzyli córkę opiece zaufanym krewnym, zostawili jej część majątku, a resztę rozdali ubogim. Zaczęli odważnie głosić Ewangelię, swoją postawą zachęcając innych chrześcijan do mężnego naśladownictwa. Oboje zostali aresztowani, a następnie skazani na śmierć. Wyrok wykonano 27 lipca 852 roku.

Święta Natalia z Nikomedii i jej mąż Św. Hadrian byli poganami, którzy pobrali się na rok wcześniej przed ich męczeńską śmiercią. Mieszkali w Nikomedii (obecnie Izmit w Turcji) za panowania cesarza Maksymiana w początkach IV w. W tym czasie cesarz ogłosił nagrodę dla tych, którzy dostarczą informacji o chrześcijanach. Rozpoczęły się prześladowania. W jaskini w pobliżu Nikodemii schwytano 24 chrześcijan. Byli oni torturowani i nakłaniani do oddania czci bożkom, aby później postawić ich przed pretorem w celu spisania imion i zeznań. Św. Hadrian będący dowódcą pretorii obserwował z jaką odwagą ludzie ci znosili cierpienia za swoją wiarę. Kiedy widział jak odważnie przyznają się do Chrystusa zapytał: „Jakiej nagrody oczekujecie od swego Boga za takie cierpienia?” W odpowiedzi usłyszał: „Nagrody, której nie da się opisać i nawet nie jesteś w stanie jej sobie wyobrazić.” Wtedy Św. Hadrian zwrócił się do skryby: „Dopisz do listy i moje imię, też jestem chrześcijaninem i z radością umrę dla Chrystusa.” Informację tę skrybowie donieśli do cesarza, który to wezwał Św. Hadriana i zapytał: „Czy ty oszalałeś? Naprawdę chcesz umrzeć? Skreśl swoje imię z listy, złóż ofiarę naszym bogom prosząc ich o przebaczenie.” Św. Hadrian odparł: „Bynajmniej nie straciłem rozumu, nawet rzekłbym, że dopiero go odnalazłem”. Wtedy to Maksymian wtrącił go do więzienia. Św. Natalia, która w między czasie potajemnie również nawróciła się na chrześcijaństwo, udała się do więzienia i zaczęła dodawać odwagi mężowi: „Dostąpiłeś błogosławieństwa mój mężu, gdyż uwierzyłeś w Chrystusa. Czeka cię wielka nagroda. Nie żałuj niczego co ziemskie: ani piękna, ani młodości, ani bogactw. Wszystko co ziemskie obróci się w proch i pył. Tylko wiara i dobre uczynki są miłe Bogu.” W dniu egzekucji Św. Hadrian był okrutnie torturowany. Cesarz powiedział mu, że jest mu wstyd za niego przed ich bogami, na co Św. Hadrian odrzekł: „Niechaj twoi bogowie powiedzą jakie błogosławieństwo mi obiecują, a wtedy ich uczczę, lecz jeśli tego nie zrobią, dlaczego ja miałbym ich czcić?” W tym czasie Św. Natalia dalej dodawała mężowi odwagi. Prosiła go także, aby modlił się za nią, aby nie została zmuszona do małżeństwa z poganinem, kiedy on już umrze. Kat rozkazał, aby ręce i nogi Św. Hadriana zostały połamane na kowadle. Po egzekucji kat rozkazał spalić zwłoki Św. Hadriana, lecz rozpętała się burza i ogień gasł. Św. Natalia zabrała oderwaną rękę męża i schowała w domu w zaszczytnym miejscu. Po śmierci Św. Hadriana jeden z dowódców wojskowych poprosił imperatora o zgodę na ślub ze Św. Natalią. Był młody i bogaty. Jednak Św. Natalia ukryła się w Bizancjum. Pewnej nocy Św. Hadrian ukazał się jej we śnie i powiedział, że wkrótce spocznie w Panu i tak się też stało. Już w VII wieku w Rzymie wzniesiono kościół pod wezwaniem Św. Hadriana dla jego relikwii. Z Konstantynopola do Rzymu przeniesiono później także relikwie Św. Natalii, aby święci małżonkowie mogli razem spoczywać i odbierać kult od  wiernych czcicieli. W 1110 roku ich relikwie  przeniesiono do flamandzkiego klasztoru. W ikonografii  przedstawia  się ją  zwykle  z   mężem Hadrianem, który  ginie męczeńską śmiercią.  Św. Natalia z Nikomedii była osobą o mocnej i żywej wierze, która troszczyła się w czasie prześladowań o wszystkich potrzebujących pomocy i pociechy, a zwłaszcza o skazanych na śmierć współwyznawców. Dlatego też jest uznawana za patronkę  więźniów. Wspo­mnie­nie Świętej Na­ta­lii z  Ni­ko­me­dii Kościół ob­cho­dzi­ 1 grud­nia.

 Imię Na­ta­lia po­cho­dzi od ła­ciń­skie­go sło­wa na­ta­lis – uro­dzo­ny i tłu­ma­czy się jako „u­ro­dzo­na dla Chry­stu­sa”.

Ponieważ w minionym tygodniu był trzynasty dzień miesiąca, tak  jak obiecałam w maju, zamieszczę  poniżej treść   kolejnego  z objawień fatimskich,  jakie spisała  Łucja, a  które  to   objawienie   miało miejsce w lipcu sto lat temu:
„13 lipca 1917 r. krótko po naszym przybyciu do Cova da Iria do dębu skalnego, gdy odmówiliśmy różaniec z ludźmi licznie zebranymi, zobaczyliśmy znany już blask światła, a następnie Matkę Boską na dębie skalnym.
– „Czego sobie Pani ode mnie życzy?” – zapytałam.
– „Chcę, żebyście  przyszli  tutaj  13  przyszłego miesiąca, żebyście  nadal  codziennie odmawiali różaniec na cześć Matki  Boskiej  Różańcowej,  dla  uproszenia  pokoju na świecie i o zakończenie wojny, bo tylko Ona może te łaski uzyskać”.
– „Chciałabym prosić, żeby Pani nam powiedziała, kim jest i uczyniła cud, żeby wszyscy uwierzyli, że nam się Pani ukazuje”.
– „Przychodźcie tutaj w dalszym ciągu co miesiąc! W październiku powiem, kim jestem i czego chcę, i uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli”.

Potem przedłożyłam kilka próśb, nie pamiętam, jakie to były. Przypominam sobie tylko, że Nasza Dobra Pani powiedziała, że trzeba odmawiać różaniec, aby w ciągu roku te łaski otrzymać.
I w dalszym ciągu mówiła:
– „Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za  nawrócenie  grzeszników i  za   zadośćuczynienie   za   grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi”.

Przy tych ostatnich słowach rozłożyła znowu ręce jak w dwóch poprzednich miesiącach. Promień światła zdawał się przenikać ziemię i zobaczyliśmy jakby morze ognia, a w tym ogniu zanurzeni byli diabli i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych, rozżarzonych węgli, które pływały w tym ogniu. Postacie te były wyrzucane z wielką siłą wysoko wewnątrz płomieni i spadały ze wszystkich stron jak iskry podczas wielkiego pożaru, lekkie jak puch, bez ciężaru i równowagi wśród przeraźliwych krzyków, wycia i bólu rozpaczy wywołujących dreszcz zgrozy. (Na ten widok musiałam krzyczeć «aj», bo ludzie to podobno słyszeli.) Diabli odróżniali się od ludzi swą okropną i wstrętną postacią, podobną do wzbudzających strach nieznanych jakichś zwierząt, jednocześnie przezroczystych jak rozżarzone węgle.

Przerażeni, podnieśliśmy oczy do Naszej Pani szukając u Niej pomocy, a Ona pełna dobroci i smutku rzekła do nas:
– „Widzieliście  piekło, do  którego  idą  dusze  biednych  grzeszników.  Żeby je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co wam powiem, wielu przed piekłem zostanie uratowanych i nastanie pokój na świecie. Wojna zbliża się ku  końcowi.  Ale  jeżeli  ludzie nie  przestaną  obrażać  Boga, to  w czasie  pontyfikatu  Piusa Xl rozpocznie się druga wojna, gorsza. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło,  (ma  na  myśli nadzwyczajne światło północne, które widziano w  nocy 25  stycznia 1938 r. w  całej  Europie, także w Polsce. Łucja uważała je wciąż za znak obiecany z nieba) wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca  Świętego.  Aby  temu  zapobiec,  przybędę,  aby prosić  o poświęcenie  Rosji  memu  Niepokalanemu Sercu i o Komunię Św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła, dobrzy będą męczeni, a Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć. Różne narody zginą.  Na  koniec   jednak  moje  Niepokalane  Serce zatriumfuje. Ojciec   Święty poświęci  mi Rosję, która się nawróci i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie. W Portugalii będzie zawsze zachowany dogmat wiary itd. Tego nie mówcie nikomu;  Franciszkowi  możecie  to  powiedzieć.  Kiedy odmawiacie różaniec,  mówcie po każdej tajemnicy: O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie  dusze   do  nieba, a szczególnie te,  które  najbardziej  potrzebują   Twojego miłosierdzia„.
Nastała chwila ciszy, a ja zapytałam:
– „Pani nie życzy sobie ode mnie niczego więcej?”
– „Nie, dzisiaj już nie chcę od ciebie niczego więcej”.
I jak zwykle uniosła się w stronę wschodu, aż znikła w nieskończonej odległości firmamentu.”

Jeszcze na koniec nasza ewangeliczna kropelka: „Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: «Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.” (Mt 5, 1-12)

Tym razem streszczę rozdział pt.: „Duch” z książeczki „ Mój psycholog nazywa się Jezus”. Kiedy autor słyszy wyrażenie „ubodzy w duchu” porównuje siebie z owocem do obrania. Tak jak obieramy owoc ze skórki, tak powinniśmy „pozbawić się czegoś”, „odsłonić się” „ samoograniczyć” balast materialny i intelektualny, który na nas ciąży. Wszystko po to by zrobić miejsce dla Słowa Bożego, aby pozwolić, by ujrzało światło i wzięło nas w swoje posiadanie. To tak jakbyśmy powiedzieli Ci Jezu: „staram się wyeliminować każdy filtr, który egzystencja postawiła przed moimi oczami, aby móc wyraźniej widzieć i być prowadzonym przez Ciebie”. Filtry odnoszą się do  strefy materialnej i intelektualnej. W rozumieniu materialnym są to rzeczy, a w szczególności pieniądze, których czujemy się właścicielami. W odniesieniu do śmierci, która pozbawia nas wszystkiego, musimy dobrze zapamiętać koncepcję: posiadamy rzeczy tylko po to, by ich używać podczas życia na ziemi. Filtry intelektualne natomiast przekazują roszczenie do wiedzy o wszystkim i brak potrzeby Boga. Nikt nie wymaga od nas byśmy byli ignorantami, ale podstawą jest nie oddalać się zbytnio od prostoty i spontaniczności myśli, które w naturalny sposób można dostrzec w dzieciach. Kiedy uda nam się uwolnić od kłopotów osobistych, od złośliwości lub nudy, które los nałożył na siebie, docenimy to co nas otacza, i w końcu uznamy to za wspaniały dar Boży. Zadajmy sobie pytanie: „kto zmusza mnie do tego, żebym źle się czuł?” w obliczu jakiejkolwiek doświadczonej przeciwności, w obliczu jakiegokolwiek „przywiązania” do rzeczy lub osób. Musimy zdać sobie sprawę, jak bardzo władza jednej osoby może ograniczać nasz wzrost duchowy. Absolutne pierwszeństwo, nawet przed rodzicami, braćmi, współmałżonkami i dziećmi ma Bóg. Nigdy nie zapominajmy o drodze, podróży, misji, które na nas czekają. To Ty Jezu ustaliłeś w Ewangelii hierarchię i to jest potwierdzenie, że liczysz na nas, że wybrałeś nas indywidualnie, nawet za cenę oderwania nas od kogoś.

Święte Natalie, które nie bałyście się, mimo prześladowań, wyznawać wiarę w Chrystusa i mężnie wspierałyście nie tylko swoich współmałżonków, wypraszajcie u Boga potrzebne nam łaski w życiu codziennym. Niech przykład Waszego życia uczy wszystkich czytających ten list wzajemnego wspierania się i pomocy nie tylko w rodzinie. Zakończę dzisiaj cytatem, który dzisiaj rano przesłała mi siostra Ania z pięknym obrazkiem: „Bóg najczęściej pomaga przez ręce drugiego człowieka.”

                                                                                                                                                              Ela

 

Zostaw Komentarz